piątek, 29 czerwca 2012

O tradycji picia na Śląsku

Co się piło dawniej? Co z tego pijemy do dziś?

Zachęcam do lektury fantastycznego artykułu poświęconego napojom, który jest rozwinięciem mini działu kulinarnego w Nowej Gazecie Śląskiej "Smaczki" Anety Wawrzyńczyk. Wszystkich zainteresowanych tematyką jedzenia na Śląsku informuję, że będzie to stały, comiesięczny element NGŚ i warto po niego sięgać. Oprócz historii napojów znadziemy również parę ciekawych rozwiązań na ich bazie- idealnych na lato!

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/105-smaczki-lskie-warzenie/770-o-lskich-napojach-sow-kilka

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Górny Śląsk- region możliwości!


Ratusz bytomski

Dlaczego "region możliwości"? Ponieważ bardzo wiele można zdziałać w dziedzinie jego rozwoju i promocji. Jest jeszcze nieograny, niezmarnowany. Kalkulowałam to sobie ostatnio- W takiej Galicji, czy we Wrocławiu tylko było festiwali, projektów, publikacji dotyczących historii, stare mapy, albumy przedwojennych pocztówek- To wszystko nabrało wymiaru powszechnego, oczywistego. Taki łoś jak ja, zna centrum przedwojennego Lwowa. Tylko po co?

A Górny Śląsk? Mapy są bardzo rzadkie, nie robi się reprintów, a napewno nie na taką skalę jak stolicy, czy Krakowa-Przemyśla-Lwowa. Prawie każdy zna te rody: Radziwiłłów, Potockich, Zamoyskich... a który Warszawiak jest w stanie odpowiedzieć kim byli Henckel-Donnersmarck, Hochberg von Pless, Thiele-Winckler, Promnitz itd. ? Jak przed przyłączeniem w 1922r. Śląska do Polski nazywała się ulica 3 maja w Katowicach, a jak Kościuszki w Opolu?

Mamy pole do popisu w realizacji projektów, pisaniu książek o tym regionie. To temat świeży i inny od tego, którego każdy uczył się na historii. Budzi kontrowersje ale i ciekawość. Jest nieznana magia. Mnie osobiście Górny Śląsk ze wszystkich polskich miejsc najbardziej kojarzy się z Gdańskiem, jest równie inny, ma równie inną historię, bardziej zachodnią kulturę, którą należy się tylko chwalić! Mógłby być równie oblegany przez turystów, ale nad tym popracujemy... :)

piątek, 22 czerwca 2012

Willy Fritsch- aktor z Katowic

Urodził się wprawdzie w Katowicach, ale mając raptem 11 lat, wraz z rodziną przeprowadził się do Berlina. Jego ojciec otrzymał tam pracę, zarządzał firmą Maschinenfabrik Fritsch & Brattig. Willy, chociaż zasłynął w erze kina niemego definitywnie nie może zostać sklasyfikowany tylko jako "aktor przedwojenny"- zaczął powiem karierę w 1921r., a zakończył w 1964. Po rozpoczęciu II wojny światowej wyemigrował do Francji, starał się być apolityczny mimo presji lokalnego oddziału NSDAP, chociaż zagrał (wyłącznie) w jednym filmie propagandowym pt. "Młode orły" z 1944r. Ogólnie jednak był aktorem komediowym, często grywał z Lilian Harvey (na filmiku to ta pani pokazująca nogi w tańcu).

sobota, 16 czerwca 2012

Zapomniany świat

Mało kto ze współczesnych mieszkańców Śląska wie kim byli Tiele-Wincklerowie. Rozpaczają w tym temacie szczególnie rozkochani w historii swego miasta Bytomianie. Ciężko mi było uwierzyć ilu ludzi naprawdę jest związanych z miejscem swego zamieszkania, bądź urodzenia i pragnie poznać prawdę dotyczącą jego historii. Fora zarówno Bytomia jak i Miechowic (dzielnicy Bytomia, w której nota bene znajdował się zamek-pałac Tiele-Wincklerów) wypchane są starymi fotografiami miasta oraz żalem... że to wszystko poszło w zapomnienie.


                                                                        TIELE-WINCKLEROWIE W PIGUŁCE
Waleska Tiele-Winckler
 Moja wiedza dotycząca rodu Tiele-Winckler opierała się na ich związkach z Katowicami, tj. Franz Winckler, który zakupił dobra rycerskie (!) Katowice, ponieważ znajdowały się w samym środku, pomiędzy jego włościami. Tam, przeprowadzając linię kolejową sprawił, że znacznie wzrosła waga tej wsi, wpłynęło to na jej rozwój gospodarczy i ekonomiczny. Wkrótce potem Katowice stały się miastem. Standardem obrzydliwym wiedzy na jego temat jest również porównanie Wincklera do Rockefellera, przytaczając "od pucybuta do milionera", gdyż pjął się po szczeblach kariery górniczej. Po śmierci Aresina, swojego "szefa" ożenił się z wdową po nim- nadzwyczaj majętną.
Następnie Waleska, córka Wincklera z pierwszego małżeństwa mieszkająca w miechowickim pałacu tuż po śmierci ojca snuła plany podróży po krajach śródziemnomorskich wraz z służącą. Młodym paniom nie wypadało podróżować samotnie, dlatego służąca postanowiła zaangażować swojego brata Huberta Tiele (ze zubożałej rodziny szlacheckiej, podporucznika). Po wyjeździe Waleska i Hubert byli już zaręczeni. Połączyli herby i nazwiska i tyle.

Więcej mi nie było potrzebne, taka wiedza wystarczała mi w dziedzinie historii Katowic...


                                                                                     MATKA EWA I MIECHOWICE
Zamek-pałac w Miechowicach
... Ale tak się składa, że mam babcię w Miechowicach i będąc z nią na zakupach wypatrzyłam plakat koncertu muzyki klasycznej z okazji rocznicy (urodzin/śmierci- nie pamiętam) Matki Ewy. Gdy wyszłyśmy ze sklepu zapytałam babcię kim była Matka Ewa. Babcia powiedziała mi, że ewangelicką zakonnicą, założycielką jakiegoś zakonu, popularnego za granicą... i podobno była córką Tiele-Wincklerów mieszkających na zamku w Miechowicach.

Przez lata miałam jakieś krzywe wyobrażenie o miechowickim zamku. Na bazie głupawej wiedzy rodem z podstawówki myślałam, że oczywiście musiała to być średniowieczna twierdza jakiegoś króla Polski, Piasta albo Jagiellończyka. Ruin nigdy nie widziałam, gdyż mieliśmy do nich spory kawał piechotą. Takie błędne wyobrażenie zapewne straszyłoby w mojej głowie i gryzłoby się z moją wewnętrzną potrzebą poznania prawdy... Górę jednak wzięła potrzeba i ciekawość!

Ewa z matką Waleska Tiele-Winckler
Matka Ewa była osobą niezwykle popularną w swoich czasach ze względu na swe pochodzenie. Łatwo można sobie wyobrazić jak szybko roznosi się plotka, że córka siódmego najbogatszego magnata pruskiego wyrzeka się majątku by zostać siostrą zakonną i opiekować się biednymi ludźmi. Bardzo interesujące dyskusje w kwestii jej religijności prowadzą na forach Ewangelicy z Miechowic. Co najlepsze, większość wątków piszą po śląsku, tłumaczą teksty i wspomnienia Ewy spisywane po Niemiecku. Udostępniają wspaniałe i rzadkie fotografie, dzielą się niecodzienną wiedzą. No miodzio:). Nie będę więc powielać ich wypowiedzi. Ważną kwestią jest jednak fakt, że decyzja dotycząca jej wyznania nie była taka prosta... Ewa przeżywała swój kryzys wiary- jak to tłumaczy z jej niemieckich tekstów forumowicz Blucher czasem wolała być poganką niż chrześcijanką. Wyjaśnia to być może fakt, że  swą wiarę przyjęła dopiero mając 16 lat.

I tu ciekawe zagadnienie: Na podstawie dotychczasowej wiedzy opartej na historii Katowic mogłabym myśleć, że Tiele-Wincklerowie byli jednoznacznie Ewangelikami i ten temat jest zamknięty. Wybudowali w tym mieście pierwszy kościół i był on ewangelicko-augsburski. Z pasjonujących wpisów Bluchera wynika, że matka Ewy, Waleska, wychowywana była w tradycji Katolickiej, lecz gdy zmieniła wyznanie była podobno bardzo gorliwa w swej ewangelickiej wierze.

"Ostoję Pokoju"- ośrodek opieki dla potrzebujących Hubert sprawił swej córce, gdy była już siostrą zakonną, gdyż od dłuższego czasu dziewczyna wykazywała szczególne zainteresowanie losem biednych mieszkańców Miechowic. Mając aż(!) dwadzieścia parę lat poraz pierwszy wyszła do wsi i przeraziła się losem ubogich i chorych ludzi, których tam zobaczyła.
Matka Ewa
Do służby diakonackiej przygotowywała się w Bethel koło Bielefeld, spędziła tam także większą część swego życia, ponieważ została przełożoną. Wróciła do Miechowic mając lat 35 i zamieszkała w ślicznym domku, który przywodzi na myśl jakże swojską architekturę pruską drugiej połowy XIX wieku (takie domki są w wielu Śląskich miastach).

Na niemieckiej wikipedii jest dużo więcej informacji, o Ewie, np: że Ewa, wraz ze swoimi siostrami czyniła to, by ofiarować tym społecznościom poczucie bezpieczeństwa. Nie nazywały tego rodziną a "Heimat"- czyli domem.
Forumowicze z forum miasta Bytom ubolewają w temacie poświęconym pomnikom, że nie ma pomnika Matki Ewy i że w takiej mini mieścince jak Miechowice lepiej pielęgnuje się śląskie tradycje i nazywa się ulice zasłużonymi dla Bytomia osobami, a w samym Bytomiu... to już gorzej.

Ja z całym brakiem szacunku dla okresu komunizmu w Polsce wierzę w czyn społeczny i że dla chcącego nic trudnego. Chętnie wykonam taki pomnik. Za darmo:). Gdyby Ci ludzie, którzy tak lamentują skrzyknęli się, zaprojektowali ciąg działań w dziedzinie promocji ważnych mieszkańców napewno znaleźliby się tacy, którzy dla idei pomogliby w realizacji projektu. Wbrew pozorom, szczególnie miłośnicy historii to ludzie, którzy chętnie robią "dla idei". Idea jeszcze istnieje!

piątek, 15 czerwca 2012

Załamka/Świat chyli się ku upadkowi

Około świąt Wielkanocnych publikowałam zdjęcie bodaj ostatniego przedwojennego szyldu w centrum Katowic, na Mariackiej 19. Szlag by to trafił. ZAMALOWALI GO!

Mój zmysł kazał mi uwiecznić szyld, po to, aby łatwiej go było zrekonstruować, bo w mej głowie kiełkował projekt, aby zrobić większą akcję ratowania starych szyldów. Jakiś połamany na umyśle debil malując szpetną elewację kamienicy w której znajduje się Longman Bistro oraz jakieś biuro podróży ZAMALOWAŁ GO! Kurna chata wuja Toma!

Świadomie niszczymy relikty przeszłości. Śmieją się z nas inne regiony, że nie mamy zabytków. Na naszych oczach niszczeją zjawiskowe wille z końca XIX wieku, nie mówiąc już o osiedlach robotniczych/familokach, które chętnie zastępujemy Biedronką/Kauflandem czy innym szajsem. Wyjątkowo nie szanujemy tego co mamy. A Katowice, to już biją rekordy w tej dziedzinie! W Katowicach czeka się, aż zabytki runą, bądź osobiście się je rozwala a na ich miejsce stawia się supermarket. Dobrym przykładem jest niszczejący cudny dworzec.

Podobnie w Bytomiu, z tymże tam, raczej nie buduje się nic nowego i nie burzy. Tam wszystko sypie się samo.
Znalazłam świetny temat na bytomskim forum w związku z poniemieckimi szyldami. Piszący podzielają mój entuzjazm, bowiem, mają nadzieję, że kiedyś ktoś się nimi zajmie i je zrekonstruuje, chociaż podkreślają również, że gorole raczej nie zaakceptują tego.
http://bytomski.pl/viewtopic.php?t=3847

Tam tych szyldów jest znacznie więcej. Jakby ktoś mądrze myślał, to mógłby zrobić szlak historyczny i kupę kasy zarobić na niemieckich turystach. My wolimy nie zarabiać. Wolimy plajtować na podatkach. Taki kraj.

czwartek, 14 czerwca 2012

Coś dla Ślązaczek

Bardzo mało jest tekstów adresowanych do nas, kobiet ze Śląska. Wszystko co obecnie wychodzi w prasie przesycone jest konfliktem pomiędzy zwolennikami Ruchu Autonomii Śląska a jego przeciwnikami.
fot. Piotr Lot
 Kobiety nie chcą o tym czytać! Taki żeński akcencik, pozbawiony politycznego wydźwięku- wygląd, wspomnienia, życie współczesnych Ślązaczek, przepisy, tradycja, trochę historii wzruszających i filozoficznych poszukiwań... To wszystko zaczyna kiełkować w dziale "Babskie godanie" Nowej Gazety Śląskiej. Dział, na razie skromny rusza od lipcowego numeru, ale już teraz można znaleźć coś dla siebie na stronie internetowej gazety.
Znajdziecie tam wywiad z Agatą Kamińską, rugbystką z drużyny Diablice z Rudy Śląskiej
http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/104-fest-baby/772-diablice-z-rudy-lskiej

 kontrowersyjną rozmowę na temat fenomenu "śląskiej baby" z Krzysztofem Dudą

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/107-kluski-lskie-na-ostro/771-kluski-lskie-na-ostro

sentymentalne podróże po Śląsku wybitnej artystki Asi Miny (występującej m.in. na zeszłorocznym Off Festiwalu)
fot. Dajana Rutkowska

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/112-ulice-lskie-asi-miny/777-ul-wschodnia-21-chorzow-wzowiec-lsk

kilka słów o cellulicie kreślonych piórem masażystki Teresy Woźniak

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/109-kcik-urody/773-ten-straszny-cellulit

felieton o "pniokach, krzokach i krojcokach"

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/108-za-staryj-piyrwy-czyli-jak-byo-dawniej/774-pnioki-krzoki-i-krojcoki

oraz piękną galerię fotografii związanych ze Ślązaczkami "Cila"
autorstwa Piotra Lota- podróż w czasie do filmowych lat 60

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/111-galeria-qcilaq/779-galeria-piotra-lota

 Dajany Rutkowskiej- zwariowane spojrzenie na współczesne kobiety

http://www.nowagazetaslaska.eu/babski-comber/111-galeria-qcilaq/778-w-obiektywie-dajany-rutkowskiej

oraz już w krótce różnorodne stylizacje Pawła Bazylewicza!
Cieszę się, że coś takiego istnieje, będę bacznie śledzić rozwój sytuacji i Was także do tego zachęcam!