TIELE-WINCKLEROWIE W PIGUŁCE
![]() |
Waleska Tiele-Winckler |
Następnie Waleska, córka Wincklera z pierwszego małżeństwa mieszkająca w miechowickim pałacu tuż po śmierci ojca snuła plany podróży po krajach śródziemnomorskich wraz z służącą. Młodym paniom nie wypadało podróżować samotnie, dlatego służąca postanowiła zaangażować swojego brata Huberta Tiele (ze zubożałej rodziny szlacheckiej, podporucznika). Po wyjeździe Waleska i Hubert byli już zaręczeni. Połączyli herby i nazwiska i tyle.
Więcej mi nie było potrzebne, taka wiedza wystarczała mi w dziedzinie historii Katowic...
MATKA EWA I MIECHOWICE
![]() |
Zamek-pałac w Miechowicach |
Przez lata miałam jakieś krzywe wyobrażenie o miechowickim zamku. Na bazie głupawej wiedzy rodem z podstawówki myślałam, że oczywiście musiała to być średniowieczna twierdza jakiegoś króla Polski, Piasta albo Jagiellończyka. Ruin nigdy nie widziałam, gdyż mieliśmy do nich spory kawał piechotą. Takie błędne wyobrażenie zapewne straszyłoby w mojej głowie i gryzłoby się z moją wewnętrzną potrzebą poznania prawdy... Górę jednak wzięła potrzeba i ciekawość!
![]() |
Ewa z matką Waleska Tiele-Winckler |
I tu ciekawe zagadnienie: Na podstawie dotychczasowej wiedzy opartej na historii Katowic mogłabym myśleć, że Tiele-Wincklerowie byli jednoznacznie Ewangelikami i ten temat jest zamknięty. Wybudowali w tym mieście pierwszy kościół i był on ewangelicko-augsburski. Z pasjonujących wpisów Bluchera wynika, że matka Ewy, Waleska, wychowywana była w tradycji Katolickiej, lecz gdy zmieniła wyznanie była podobno bardzo gorliwa w swej ewangelickiej wierze.
"Ostoję Pokoju"- ośrodek opieki dla potrzebujących Hubert sprawił swej córce, gdy była już siostrą zakonną, gdyż od dłuższego czasu dziewczyna wykazywała szczególne zainteresowanie losem biednych mieszkańców Miechowic. Mając aż(!) dwadzieścia parę lat poraz pierwszy wyszła do wsi i przeraziła się losem ubogich i chorych ludzi, których tam zobaczyła.
![]() |
Matka Ewa |
Na niemieckiej wikipedii jest dużo więcej informacji, o Ewie, np: że Ewa, wraz ze swoimi siostrami czyniła to, by ofiarować tym społecznościom poczucie bezpieczeństwa. Nie nazywały tego rodziną a "Heimat"- czyli domem.
Forumowicze z forum miasta Bytom ubolewają w temacie poświęconym pomnikom, że nie ma pomnika Matki Ewy i że w takiej mini mieścince jak Miechowice lepiej pielęgnuje się śląskie tradycje i nazywa się ulice zasłużonymi dla Bytomia osobami, a w samym Bytomiu... to już gorzej.
Ja z całym brakiem szacunku dla okresu komunizmu w Polsce wierzę w czyn społeczny i że dla chcącego nic trudnego. Chętnie wykonam taki pomnik. Za darmo:). Gdyby Ci ludzie, którzy tak lamentują skrzyknęli się, zaprojektowali ciąg działań w dziedzinie promocji ważnych mieszkańców napewno znaleźliby się tacy, którzy dla idei pomogliby w realizacji projektu. Wbrew pozorom, szczególnie miłośnicy historii to ludzie, którzy chętnie robią "dla idei". Idea jeszcze istnieje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz