sobota, 16 czerwca 2012

Zapomniany świat

Mało kto ze współczesnych mieszkańców Śląska wie kim byli Tiele-Wincklerowie. Rozpaczają w tym temacie szczególnie rozkochani w historii swego miasta Bytomianie. Ciężko mi było uwierzyć ilu ludzi naprawdę jest związanych z miejscem swego zamieszkania, bądź urodzenia i pragnie poznać prawdę dotyczącą jego historii. Fora zarówno Bytomia jak i Miechowic (dzielnicy Bytomia, w której nota bene znajdował się zamek-pałac Tiele-Wincklerów) wypchane są starymi fotografiami miasta oraz żalem... że to wszystko poszło w zapomnienie.


                                                                        TIELE-WINCKLEROWIE W PIGUŁCE
Waleska Tiele-Winckler
 Moja wiedza dotycząca rodu Tiele-Winckler opierała się na ich związkach z Katowicami, tj. Franz Winckler, który zakupił dobra rycerskie (!) Katowice, ponieważ znajdowały się w samym środku, pomiędzy jego włościami. Tam, przeprowadzając linię kolejową sprawił, że znacznie wzrosła waga tej wsi, wpłynęło to na jej rozwój gospodarczy i ekonomiczny. Wkrótce potem Katowice stały się miastem. Standardem obrzydliwym wiedzy na jego temat jest również porównanie Wincklera do Rockefellera, przytaczając "od pucybuta do milionera", gdyż pjął się po szczeblach kariery górniczej. Po śmierci Aresina, swojego "szefa" ożenił się z wdową po nim- nadzwyczaj majętną.
Następnie Waleska, córka Wincklera z pierwszego małżeństwa mieszkająca w miechowickim pałacu tuż po śmierci ojca snuła plany podróży po krajach śródziemnomorskich wraz z służącą. Młodym paniom nie wypadało podróżować samotnie, dlatego służąca postanowiła zaangażować swojego brata Huberta Tiele (ze zubożałej rodziny szlacheckiej, podporucznika). Po wyjeździe Waleska i Hubert byli już zaręczeni. Połączyli herby i nazwiska i tyle.

Więcej mi nie było potrzebne, taka wiedza wystarczała mi w dziedzinie historii Katowic...


                                                                                     MATKA EWA I MIECHOWICE
Zamek-pałac w Miechowicach
... Ale tak się składa, że mam babcię w Miechowicach i będąc z nią na zakupach wypatrzyłam plakat koncertu muzyki klasycznej z okazji rocznicy (urodzin/śmierci- nie pamiętam) Matki Ewy. Gdy wyszłyśmy ze sklepu zapytałam babcię kim była Matka Ewa. Babcia powiedziała mi, że ewangelicką zakonnicą, założycielką jakiegoś zakonu, popularnego za granicą... i podobno była córką Tiele-Wincklerów mieszkających na zamku w Miechowicach.

Przez lata miałam jakieś krzywe wyobrażenie o miechowickim zamku. Na bazie głupawej wiedzy rodem z podstawówki myślałam, że oczywiście musiała to być średniowieczna twierdza jakiegoś króla Polski, Piasta albo Jagiellończyka. Ruin nigdy nie widziałam, gdyż mieliśmy do nich spory kawał piechotą. Takie błędne wyobrażenie zapewne straszyłoby w mojej głowie i gryzłoby się z moją wewnętrzną potrzebą poznania prawdy... Górę jednak wzięła potrzeba i ciekawość!

Ewa z matką Waleska Tiele-Winckler
Matka Ewa była osobą niezwykle popularną w swoich czasach ze względu na swe pochodzenie. Łatwo można sobie wyobrazić jak szybko roznosi się plotka, że córka siódmego najbogatszego magnata pruskiego wyrzeka się majątku by zostać siostrą zakonną i opiekować się biednymi ludźmi. Bardzo interesujące dyskusje w kwestii jej religijności prowadzą na forach Ewangelicy z Miechowic. Co najlepsze, większość wątków piszą po śląsku, tłumaczą teksty i wspomnienia Ewy spisywane po Niemiecku. Udostępniają wspaniałe i rzadkie fotografie, dzielą się niecodzienną wiedzą. No miodzio:). Nie będę więc powielać ich wypowiedzi. Ważną kwestią jest jednak fakt, że decyzja dotycząca jej wyznania nie była taka prosta... Ewa przeżywała swój kryzys wiary- jak to tłumaczy z jej niemieckich tekstów forumowicz Blucher czasem wolała być poganką niż chrześcijanką. Wyjaśnia to być może fakt, że  swą wiarę przyjęła dopiero mając 16 lat.

I tu ciekawe zagadnienie: Na podstawie dotychczasowej wiedzy opartej na historii Katowic mogłabym myśleć, że Tiele-Wincklerowie byli jednoznacznie Ewangelikami i ten temat jest zamknięty. Wybudowali w tym mieście pierwszy kościół i był on ewangelicko-augsburski. Z pasjonujących wpisów Bluchera wynika, że matka Ewy, Waleska, wychowywana była w tradycji Katolickiej, lecz gdy zmieniła wyznanie była podobno bardzo gorliwa w swej ewangelickiej wierze.

"Ostoję Pokoju"- ośrodek opieki dla potrzebujących Hubert sprawił swej córce, gdy była już siostrą zakonną, gdyż od dłuższego czasu dziewczyna wykazywała szczególne zainteresowanie losem biednych mieszkańców Miechowic. Mając aż(!) dwadzieścia parę lat poraz pierwszy wyszła do wsi i przeraziła się losem ubogich i chorych ludzi, których tam zobaczyła.
Matka Ewa
Do służby diakonackiej przygotowywała się w Bethel koło Bielefeld, spędziła tam także większą część swego życia, ponieważ została przełożoną. Wróciła do Miechowic mając lat 35 i zamieszkała w ślicznym domku, który przywodzi na myśl jakże swojską architekturę pruską drugiej połowy XIX wieku (takie domki są w wielu Śląskich miastach).

Na niemieckiej wikipedii jest dużo więcej informacji, o Ewie, np: że Ewa, wraz ze swoimi siostrami czyniła to, by ofiarować tym społecznościom poczucie bezpieczeństwa. Nie nazywały tego rodziną a "Heimat"- czyli domem.
Forumowicze z forum miasta Bytom ubolewają w temacie poświęconym pomnikom, że nie ma pomnika Matki Ewy i że w takiej mini mieścince jak Miechowice lepiej pielęgnuje się śląskie tradycje i nazywa się ulice zasłużonymi dla Bytomia osobami, a w samym Bytomiu... to już gorzej.

Ja z całym brakiem szacunku dla okresu komunizmu w Polsce wierzę w czyn społeczny i że dla chcącego nic trudnego. Chętnie wykonam taki pomnik. Za darmo:). Gdyby Ci ludzie, którzy tak lamentują skrzyknęli się, zaprojektowali ciąg działań w dziedzinie promocji ważnych mieszkańców napewno znaleźliby się tacy, którzy dla idei pomogliby w realizacji projektu. Wbrew pozorom, szczególnie miłośnicy historii to ludzie, którzy chętnie robią "dla idei". Idea jeszcze istnieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz