Jak podają liczne źródła sztuka plastyczna na Śląsku, gdy mówiła o zwyczajnych ludziach była sztuką amatorską i prymitywną. Każdy ma skojarzenia z Erwinem Sówką i jego kobietami. Ale czy o to chodzi? Czy chcemy się rozwijać, czy kulturowo stać w miejscu? Czy tym dla nas, ludzi XIX pierwszego wieku jest miłość?
Postanowiłam porozmawiać o tym z kimś, kto jako jeden z nielicznych napisał tomik wierszy po śląsku o uczuciach górnolotnych dotykających każdego wrażliwego człowieka. Ma na imię Karol Gwóźdź, jest poetą (wydał tomik "Myśli ukryte") ale także twórcą muzyki ambientowej.
Oto co mi powiedział:
"Po śląsku pisze się tak samo romantycznie jak w innych językach, mimo iż zdaję sobie sprawę, że jest nieco uboższym językiem niż np. francuski czy polski. Jednak jeśli chciałbym kobiecie powiedzieć jak "fest ij przaja i ij modre ślypia dodowajom otuchy i farbów w tym uoszydliwym śwjecie" to nie potrzebuję do tego innego języka niż śląski.
Mimo iż to prosty język, to da się w nim wyrażać emocje. Uczucia o których piszesz można we współczesnym świecie wyrażać w tym języku. Jak najbardziej. Przepięknie brzmi kobiecy głos "dej mi dziubka"."
A czy nie uważasz, że np. słowo "dziołcha" nie pasuje do współczesnych kobiet?"
"Za to frelka pasuje. Frelka jest słodkim słowem, takim właśnie do flirtu.
a Ty wolisz byc dziewczyną czy frelką?"
Frelką. Frelka brzmi tak jak trele ptasie, zwiewnie i delikatnie.
"Pytam, bo sama możesz sobie odpowiedzieć niejako na ten temat, ponieważ
można stwierdzić że to albo to słowo brzmi tandetnie bo.... bo..... tak
godały nasze starki..... ale może czasem warto się wyzbyć stereotypowego
myślenia. Śląskie dziewczyny są delikatne, choć w środku twarde. Jak trza są dziołchami, a jak trza to słodkimi frelkami."
Nie uważasz, że należy szukać jakichś nowych słów bardziej adekwatnych?
"jak nojbarzyj trza szukać i tworzyć neologizmy dostosowane do współczesnego Śląska. Od tego są literaci w końcu, choć przykre jest to iż tych romantycznych
jest wciąż za mało, a to oni mogą tworzyć owe neologizmy- te bardziej
obdarowane uczuciowym akcentem."
(jego twórczość można śledzić na www.karolgwozdz.eu)
(jego twórczość można śledzić na www.karolgwozdz.eu)
A to moja dalsza rodzina z pod Tychów |
Nie wszyscy wiązali się z miłości oczywiście. Akurat moja babcia owszem... Ona była przebojowa i śliczna a dziadek był rozśpiewanym towarzyskim przystojniakiem. Pewnego razu babcia wracała z kolegą autobusem do domu wieczorem, ale kolega wysiadł wcześniej, mój dziadek także jechał tym autobusem, przysiadł się do niej i odprowadził ją potem od przystanku do domu. Babcia była młodą sekretarką i dziadek już wcześniej bywał u niej załatwiać sprawy. Wzięli wspaniały ślub w Cieszynie a przez kolejne pięć lat, za nim urodził się ich jedyny syn, jeździli na wczasy i chodzili na dancingi... Kto w tamtych czasach miał dziecko po pięciu latach małżeństwa? To była rzadkość. Podejrzewam, że mieszkanie z chorą babcią w jednym pokoju miało na to spory wpływ.
Jak dziadek mówił na babcię gdy ją poznał? Czy mówił "jo ci przaja"? Ciężko to sobie po tych latach polonizacji wyobrazić. Oni nadal starają się mówić cały czas po polsku. Babcia subtelnie wycisza ostatnie "ch" we wszystkich "byłach" i innych tego typu słowach...
Tata opowiadał mi, że dziadek po latach małżeństwa zrobił się trochę mniej uczuciowy i gdy babcia prosiła: "Dej kusika" to dziadek mówił "Ni mom".
No, odpowiedziołech: http://oschl.wordpress.com/2012/10/14/amour-amour/
OdpowiedzUsuńPozdrowiynia!
Ja, dziołcha, podobosz mi sie coroz lepiyj. Polonizacja trwa nadal i Pani tez jej podświadomie uległa i będzie nadal ulegać. Mój Opa godoł, Szlonsk mo być przed sia.
OdpowiedzUsuńSlonsko godka i niymiecki ordnung. Od gorola nic dobrygo sie niy nauczysz. Lerne Deutsch, do pierona kandygo, gorolski znosz przeca.
Pozdrowiom, Hynio z Fryncity. (Friedenshütte - Nowy Batom.)