czwartek, 12 lipca 2012

"A tóż tam do rana stój!" czytam "Kruszcze..."

"Kruszcze srebrne"
Bardzo fajna, niewielka książeczka, tłumaczenie z niemieckiego z lat około 1891-1900. Jej fabuła to historia mordu dokonanego przez bytomian na dwóch duchownych. Staropolszczyzna, ale definitywnie starsza niż Mickiewicz, czy Sienkiewicz, nie tak przystępna, ale czyta się to jednym tchem, bo historia ciekawa- myślę, że tłumaczenie kulawe;). Tu posłużę się przykładem (akurat ten fragment przetłumaczony jest wporządku), że warto przeczytać:

 Po krótce- pojmano już farorza Piotra i kapelana posądzonych o chciwość (podejrzewano, że wyrażają oni chęć nałożenia jałmużną wydobywanego w Bytomiu srebra), lud jest żądny mordu, choć z książki wynika, że chciwy był burmistrz Fabrycy (cóż za imię!) i pewien ksiądz . Już ma się stać najgorsze, gdy wybijają dzwony na nabożeństwa, wybijając również z rytmu ludność bytomską, która idzie do kościoła. Tam, ksiądz Wawrzyniec wygłasza opowieść o założeniu kościoła św. Ducha (i tu cytat z książki):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz