sobota, 1 grudnia 2012

Tropem malarza z Katowic cz.1

Mój ulubiony obraz, element drogi krzyżowej
 Pewnego razu moim oczom ukazało się kilka obrazów sygnowanych O. Kowalewski. Wyróżniały się wśród ogromnej ilości gipsowych rzeźb odlewanych masowo i kiczowatych pozbawionych proporcji postaci z obrazów z początku XX wieku, których w różnych kościołach jest całe mnóstwo.

Po pierwsze: Światłocień. Po drugie: Ewidentne próby dążenia do realizmu, do odwzorowania rzeczywistości. Po trzecie: Barwa. Nie da się tym zachłysnąć w żaden sposób stojąc w chłodnym ciemnym pomieszczeniu gapiąc się jak wiszą na ścianie. Trzeba się przyjrzeć z bliska.

Polichromia z Bytomia
To, co taki amator jak ja, nazywa profesjonalizmem, czego szukać ze świeczką: Pierwsze wrażenie to realistyczny "ulizany" obraz, wyraźnie nawiązujący do malarstwa XIX wiecznego. Strasznie w dodatku "ulizany". Na pierwszy rzut oka. Obserwując go z bliska doskonale widać przemyślane ślady pędzla. Doskonałe.

Wiem, pan Kowalewski nijak się ma do Grottgera, Rodakowskiego... on jest prymitywniejszy. A może bardziej- odpowiada modzie własnych czasów.

Postanowiłam się nim zainteresować. Okazuje się, że pan Otto (bo tak ma na imię) jest człowiekiem zagadką. Reasumując to, co udało mi się znaleźć na jego temat to:
- 12 kościołów na Śląsku do których malował obrazy (być może jest tego więcej) lub polichromie.
Polichromia z Bazyliki w Piekarach
- Nie wiadomo, kiedy się urodził, gdzie, ani kiedy zmarł i gdzie jest pochowany.
- Podpisywany był jako "malarz z Katowic".
- Maluje na zamówienie od nastych lat XX wieku
Księga adresowa Katowic, 1935/1936
- Mieszkał przy ul. Jagiellońskiej, w kamienicy po lewej stronie od dzisiejszego wydziału Biologii UŚ, ciężko, ze względu na zmianę numeracji dociec w której dokładnie na rogu z ul. Sienkiewicza
- Pojawia się po raz ostatni w księdze adresowej z 1939r.

 Malarze sztuki sakralnej na ogół pozostają anonimowi, pomimo iż tendencja do "malowania dla Boga" to dawny przeżytek. Po prostu mało kto się interesuje tym tematem.
Bazylika Franciszkanów Katowice-Ligota

z Księgi adresowej Handlu i Usług Górnego Śląska 1914r.
Zastanawia mnie, które z postaci na jego obrazach są odwzorowaniem malarza. Obserwując np. drogę krzyżową można zauważyć, że co jakiś czas pojawiają się te same osoby. Są postacie malowane ewidentnie z wyobraźni, są też takie bardzo wiarygodne. Światłocień widać dobrze na obrazie z bazyliki Franciszkanów. Muszę tutaj dodać, że stare obrazy gdy są brudne bardzo tracą na kolorach. Jest to logiczne, ale w praktyce często nie zwraca się uwagi na sztukę wyjątkową, ponieważ jest tak brudna, że właściwie niewiele z niej widać. Tak też było z pierwszym z zamieszczonych tutaj obrazów.

1 komentarz:

  1. Tekst bardzo mnie zainteresował, wciągnął w temat bo z moich klimatów i nagle zakończył się tak ni w pięć ni w... Na dodatek końcowe zdania-pytania chyba chochlik przestawił bo zupełnie nie pasują w tym miejscu :)
    Będzie jakiś ciąg dalszy czy to już wszystko w temacie?


    Pozdrawiam
    pCzŚ

    OdpowiedzUsuń