wtorek, 25 września 2012

Dopełnienie konieczne

 W trudnym okresie, okresie stresu, bezradności, gdy człowiek jest i przybity i rozbity- aby uzyskać wewnętrzną harmonię niezbędne jest "Dopełnienie konieczne".

Jest to wystawa Muzeum Śląskiego poświęcona śląskim fotografkom (otwarta 13 września, ma potrwać do 11 listopada). W sumie trzy sale wypełnione fotografią. Warto zobaczyć tą wystawę, bo zdjęcia są w dużych formatach i można je dokładnie obejrzeć, przeżyć.

 Pierwsza sala którą odwiedziłam bardzo mnie zachwyciła. Wyciszyłam się, obrazy nie atakowały mnie, nie szokowały. Wzbudzały raczej uśmiech i tęsknotę. Sala ta bowiem zawierała fotografię czarno-białą z okresu 1960-2000. Małżeństwa śląskie, starsi ludzie, fotografowani we wnętrzach własnych domów. Widać było ściany z drewnianych bali, obrazy ze świętymi postaciami. Jeszcze kilkadzięsiąt lat temu tu, na śląsku, na wsiach, ludzie mieszkali w takich drewnianych chatach. Niezwykłe jak szybko świat się zmienia!

 Kolejne zdjęcia przedstawiały zwyczajnych ludzi, krajobrazy zarówno miejskie jak i przyrodnicze. Huty, dzieci. Dzieci, dzieci. Kobiety lubią fotografować dzieci. Wyjątkowym zdjęciem jest to, które promuje wystawę- przedstawia dziewczynkę w białej sukience, ze skrzydłami autorstwa Joanny Halender "Anioł z mojego podwórka". Kolejne zdjęcia to fotomontarze, gdzie ciało kobiety łączy się z krajobrazem. Jednym z ostatnich zdjęć jest "Macierzyństwo" Zofii Rydet.
Zofia Rydet "Macierzyństwo"
 
Kolejna sala to drogi, gdzie ludzi wrażliwych może uderzyć różnorodność faktur. Każda droga jest inna- aż chce się poczuć te różnice przejeżdżając po nich palcem. Nie polecam po tych drogach jeździć samochodem;). Więcej nic nie powiem i tak już zbyt wiele mówię o tej wystawie. Ją trzeba zobaczyć!!

Ostatnia sala może się spodobać entuzjastom współczesnej fotografii, światłocienia i makrofotografii. Jedna z ostatnich artystek ciekawie eksperymentuje imitując fotografię sepiową i wstawiając płaskie postaci ze starych fotografii do własnych kompozycji, "scenografii". Definitywnie jednak przemawia do mnie pierwsza i druga sala... Co kto lubi!

Polecam wystawę. Jest wyjątkowa spośród mnóstwa zupełnie miernych wystaw fotograficznych (ja, wielki wróg marnowania przestrzeni wystawienniczej na fotografię). Trzeba się tylko wyciszyć i chwilkę skupić. Można wyjść z poczuciem, że się wyniosło coś wspaniałego (realnie nic nie wynosząc oczywiście)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz