czwartek, 16 lutego 2012

kawiarnie, restauracje itp.

Kamienica przy ul. Warszawskiej, w której mieściła się niegdyś legendarna kawiarnia Kryształowa zostala wyremontowana. Odnowiono elewacje, zrekonstruowano malowidła (przedstawiające biały ornament na bodaj ciemno brązowym tle) oraz wstawiono nowe szyby na wystawie- świetnie! Chyba nie ma osoby, która wiedząc co tam było wcześniej nie byłaby ciekawa odrodzenia tego niezwykłego lokalu.Odnowiona różni się od pierwowzoru (na zdjęciu obok), przede wszystkim ma żółty kolor. Lokal ten przed wojną nazywał się "L.Otto"- tak wspomina moja babcia i dodaje, że był zawsze luksusowy. Pochwaliła mi się również, że jej teściowa będąc panną pracowała tam na zmywaku. Jest się czym chwalić! Dużo opinii, wspomnień, wynurzeń na temat Kryształowej mają bliscy mi ludzie z okresu własnej młodości, czyli PRL-u. Ostatnio w kontekście śmierci Violetty Villas zapytałam mojego ojca, czy nie wydawało mu się za młodu, że Villas ubiera się w sposób dziwaczny. Tata odparł, że nie wydawała się wtedy bardziej egzotyczna niż choćby ubrany zupełnie na czarno (garnitur, jedwabna koszula i kapelusz) Bogusław Mec, którego, wracając do tematu, mój ojciec pamięta jako gościa Kryształowej.

Muszę napisać coś jeszcze na temat sfery konserwatorskiej- z doświadczenia wiem, że na ogół w odnawianiu konserwatorzy kierują się w największej mierze zamysłem autora, a tym przypadku budowniczego. Zastanawia mnie więc fakt, dlaczego firma nadzorująca renowację zrobiła zupełnie inną elewację niż była pierwotnie. Dlaczego taki kolor a nie inny? W zabytkowych miastach budynki odnawia się zawsze w oparciu o stare fotografie. Polecam przejść się na Warszawską i porównanie budowli z tym, co zamieściłam obok na starej pocztówce.




W obecnej siedzibie poczty polskiej przy ul. Kochanowskiego (w Katowicach oczywiście) mieścił się przed wojną lokal restauracyjny z ogródkiem przylegajacym bezpośrednio do placu Miarki (dawniej Blucherplatz- zaznaczyłam na zdjeciu). W księgach adresowych Katowic znalazłam w tym miejscu aż dwóch restauratorów Fryderyka Rastelliego (z pochodzenia Włocha), oraz Jana Długajskiego. Z tym Fryderykiem to sprawa jest bardziej skomplikowana. Z tego co wiem od jego potomkini, rodzina Rastellich zamieszkiwała całą kamienicę, a w księgach adresowych znalazłam Fryderyka Rastelliego, restauratora, zamieszkałego przy ul. Katowickiej 44, oraz Józefa, szofera (księcia Radziwiłła), zamieszkałego przy Jagiellońskiej 1... To jak- Fryderyk mieszkał gdzie indziej i prowadził interes na Jagiellońskiej, gdzie mieszkał jego krewny? Niestety nie udało mi się nic więcej znaleźć na temat tego lokalu.


Przy obecnej ul. Kościuszki 27 mieści sie budynek (za Niemca "Sonnhaus"- od słońca na fasadzie) w którym przed wojną i w czasie wojny znajdowała się kawiarnia Hildegardy Kubiny. Kawiarnia ta była niemym świadkiem iscie romantycznej lecz tragicznej historii panny Matejanki i pewnego niemieckiego żołnierza. Otóż w czasie wojny para ta, umawiała sie tam na randki. Niefortunny związek Niemca z siostrą ważnego działacza AK był chyba od początku skazany na zagładę. Dziewczyna została posądzona przez AK-owców o przekazywanie ukochanemu tajnych informacji przez co została zamordowana. Niestety, prawdę powiedziawszy, z dużym prawdopodobieństwem była ona niewinna i nie wiązała wojennej roli brata ze swym związkiem.






A tak wyglądał dzisiejszy klub Gugalander (na tyłach ilustrowanej budowli, do dziś całkowicie połączony z MOPSem). Dla ciekawostki dodam, że w obecnej dużej sali mieściła się kaplica ewangelików katowickich, budynek do dziś należy do parafii ewangelicko-augsburskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz