poniedziałek, 9 maja 2011

Malarstwo




Jest w tym coś miłego, gdy posiadamy pamiątki po przodkach- a szczególnie, gdy są to dzieła artystyczne. W mojej rodzinie był pewien Adam. Z zawodu urzędnik- adjunkt kasy krajowej. Podobno szlachcic. Zimą mieszkał we Lwowie na Głowackiego - latem na folwarku, gdzieś za rogatką Janowską. Żył sobie na przełomie XIX i XX wieku i - co było bardzo popularne w kręgach ludzi zamożnych- uwielbiał urządzać polowania, na które zjeżdżała się cała rodzina. Tego o czym piszę dowiedzia łam się już w trakcie moich poszukiwań. Wcześniej o Adamie wiedziałam tylko tyle, że namalował obraz wiszący nad łóżkiem mojej babci. "Polowanie na wilki". Kopia Alfreda Wierusza Kowalskiego.

Od czego zaczęły się moje poszukiwania? Dwa lata temu w czasie choroby postanowiłam wpisać nazwisko panieńskie mojej matki w google i dla odróżnienia linii rodzinnej dopisałam Lwów. Pierwszym wynikiem, który się wyświetlił było ogłoszenie. Ktoś szukał potomków autora pamiątkowych obrazów, które przed wojną otrzymał jego ojciec. To były obrazy Adama.
Od obrazów więc moje poszukiwania się rozpoczęły. Piszę o nich, bo malarstwo jest mi ostatnio szczególnie bliskie. Zaczęłam trochę malować. Kopiowanie, bądź malowanie z natury sprawia mi niewysłowioną radość. I podejrzewam, że wiem po kim to mam...

Co do malarzy, to zabawne i ciekawe anegdotki o życiu Wojciecha Kossaka opisuje jego córka w niedawno wydanej książce Magdaleny Samozwaniec pt. "Z pamiętnika nie młodej już mężatki". Nie jest to książka wyłącznie o nim, ale także o dzieciństwie autorki, dawnych relacjach damsko męskich, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, modzie i krakowskich salonach. Polecam sentymentalistom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz